czwartek, 26 grudnia 2013

Przybornik do szafy mocno osobisty i kobiecy

Ostatnio uwalniam tkaniny, czyli zamiast kolejny raz przekładać je z miejsca na miejsce, coś z nich po prostu szyję. Wczoraj padło na bardzo kobiecy, nie za duży przybornik do szafy. W prezencie dla znajomej.
Szyło się szybko, prosto i przyjemnie :) Oczywiście w materiał wkomponowany jest zwykły wieszak. Materiałem dającym grubość ponownie jest polar.




środa, 25 grudnia 2013

"Dom mój ostatnio ledwo stał na nogach, stół nawet przechylał się, kiedy jadłem obiad..."

Święta, święta i po świętach. Wczoraj dwie Wigilie - u babci i u nas. W tym roku niestety kompletnie nie czułam tej magii. Mam nadzieję, że w przyszłym roku wigilia u nas to będzie wigilia w pięknym, starym domu na skraju lasu. Co lepsze, okazało się, że dom, który pojechaliśmy oglądać, znajduje się we wsi, z której pochodzi moja mama. Tam też na cmentarzu leży moja kochana prababcia. Odwiedziliśmy ją przy okazji i śmiałam się do niej: "Co prababciu? Tak to sobie wymyśliłaś?!". Dziwnym trafem w ciągu dwóch dni od tego, ponownie tam byliśmy. Pokazałam mamie dom. Wstąpiliśmy do rodziny. Zasiedzieliśmy się prawie 3 godziny. Na wspominkach czas strasznie leci. Kobieta była strasznie zadowolona - nazywam ją na razie kobietą, bo za chwilę wyjaśnię jak i kim się dla mnie stała - a na myśl o wspólnej wigilii, gdy już tutaj zamieszkamy, aż jej się oczy zaświeciły.
Na koniec, przy pożegnaniu i składaniu sobie życzeń, kobieta wyraziła chęć abym mówiła do niej babciu, a do mężczyzny dziadku. To było piękne. A wszystko przez to, że tankując po pierwszym oglądaniu domu na stacji zostawiliśmy adapter do gazu.
Wyjaśnienie czemu babcia i dziadek? Kobieta to kuzynka mojej babci - w linii żeńskiej, a mężczyzna to jej mąż. I tak też zyskałam kochaną babcię i dziadka :)

A w domu? W domu domek z piernika ukradziony ze Świata Ciasta. Do tego drewniane dekoracje od Iz&Red.








Wesołych Świąt!

poniedziałek, 23 grudnia 2013

"Serce spowija nadzieja. Drwalem żyć nie wypada, kiedy tęcza spadła na drzewa"

23 grudnia. Kolejny dzień bez śniegu. Kolejny dzień przygotowań do świąt. U nas zakwas na barszcz już ładnie skisł, więc barszcz w tym roku będzie wyjątkowo dobry - trafiłam na dobry chleb, bo to od niego wszystko zależy. Pierniki już przełożone, spokojnie dojrzewają w schowku. Porządek w mieszkaniu właściwie też już zrobiony. Choinka ubrana. Parę rzeczy poszytych.
Parę miesięcy temu kupiliśmy ponad 5m ładnego lnu. Dojrzewał ;) Wczoraj powstało z niego prześcieradło a z reszty uszyłam 4 pokrowce na siedziska i łapkę do garnków. Tym sposobem nie wyrzuciłam ani skrawka materiału. Wykorzystałam cały do cna ;) Łapka w środku ma warstwę polaru - niestety nie miałam nic innego. Piękny jest dzień, który zaczyna się od tęczy. Wstałam wcześnie, choć było ciężko. Mieliśmy gości i spać poszłam po drugiej. Wiele dobrych rzeczy zdarzyło się w ubiegłym tygodniu. Naprawdę niektóre zbiegi okoliczności przynoszą nieoczekiwane szczęście. Zyskałam babcię i dziadka - ale to dłuższa opowieść. Pewnie będzie się snuła, jak już opowiem jak to dom nam się oglądało ;)
Kończąc na dzisiaj życzę wszystkim Wesołych Świąt!



 



niedziela, 1 grudnia 2013

Pierwsza Niedziela Adwentu

Cóż, religijna nie jestem. Zbytnio wierząca też nie za bardzo. Ale ze względu na PrawieMałża staram się to wszystko jakoś z nim celebrować.
Zdarzyło się tak, że akurat dzisiaj przypada Pierwsza Niedziela Adwentu, czyli bez skrępowania jesienne ozdoby mogłam zamienić na świąteczne. Na razie pomału i po cichu na drzwiach wejściowych wianek z liści dzikiego wina i latarenek zamieniłam na wieniec z brzozowych witek (sama go uwiłam z brzóz rosnących koło naszej działki w Sławie - po jednym też dostały obie mamy i jeden został jeszcze do powieszenia nad stół podczas Wigilii) z jelonkiem od Iz i Reda.
Miałam jeszcze trochę poszyć w ten weekend, bo Pani Docent mojej kochanej muszę dokończyć bluzeczki, ale, że niemoc mocna przyszła i ogromny ból brzucha, nic z tego nie wyszło :( Próbowałam się rozruszać i na szybko na rozgrzewkę uszyć zasłony do małego pokoju, ale materiał był tak nieskory do współpracy, że po pierwszym krzywym cięciu rzuciłam nim w kąt.
Jedyne co zdołałam zrobić, to wykoncypowałam torbę na butelki ze starych jeansów, w które niestety nie mogłam już swojego pięknego tyłeczka wbić. Zużyłam na nią dwie nogawki. Malunek powstał z białej farby akrylowej. Pasuje i na butelki na mleko i jak widać piwo też się w niej dobrze nosi.







Z pozostałej części spodni wyjdą krótkie na działkę dla PrawieMałża ;)

Spieszę również donieść, że 21 czerwca 2014 PrawieMałż stanie się Małżem z prawdziwego zdarzenia :D
Pozdrawiam cieplutko!