niedziela, 15 lutego 2015

Karpacz - 13-15/02/2015

Drugi rok z kolei na Walentynki wybieramy się do Karpacza do ośrodka IMGW.
I w końcu można było zaznać prawdziwej zimy. Nie myśleliśmy o jakimś strasznym łażeniu, bo u mnie kondycja raczej leży i kwiczy, ale stwierdziliśmy, że może i mocno na około, ale możemy spróbować podejść na Śnieżkę. Czerwony szlak przez Łomniczkę zimą jak zwykle zamknięty - co mnie naprawdę nie dziwi - miałam okazję tamtędy wchodzić i schodzić latem, i więcej tego nie powtórzę. Czarny szlak jawił mi się pionowo w górę, więc też odpadł, więc poszliśmy Drogą Bronka Czecha do Polany, później do Strzechy Akademickiej, z niej do Domu Śląskiego i niestety na Śnieżkę nie weszliśmy. Te piękne chmurki, które z dołu tak pięknie przewalały się przez całą Śnieżkę, Czarny Grzbiet i Skalny Stół z kumplami, na górze okazały się niezgorszą chmurą i wichurą. Luśka przemarzła do wnętrza psiego jestestwa i wyprawa się skończyła na marszu czarnym szlakiem do Karpacza.


 Na Drodze Bronka Czecha pogoda wiosenna, dogrzewało słoneczko, aż żałowaliśmy, że pod ciuchami mamy bielizną termo. Tutaj widać jak pięknie chmury przelewają się przez góry.



Dolina Pląsawy



Polana albo za Polaną w stronę Strzechy Akademickiej:




Minęliśmy Strzechę, jak widać na nizinach ani śladu zimy. Wieje i tutaj zaczynamy doceniać ubranie bielizny termo.


Tak było w jednej sekundzie.


A tak w następnej. To są te pięknie przelewające się chmury, które widać było z dołu.
 


Strażnicy i Aniołowie na grzbiecie Karkonoszy.


Luśka odmarza wtulona w Tomusiowego w Domu Śląskim.


Powrót czarnym szlakiem. Schodziło się całkiem nieźle oprócz kawałka przy Białym Jarze.


Zachód słońca w Karpaczu. Po prawej stronie był Orlinek.



0 komentarze:

Prześlij komentarz