niedziela, 28 września 2014

"Na pogody i niepogody duszy mej..."


 Mąż... instytucja bardzo zacna. Szczególnie Tomusiowy, który nie potrafi znieść mojego smutku, a powód do niego miałam ostatnio ogromny. Szczególnie Tomusiowy, który wie o czym marzę i czego "potrzebuję" (w cudzysłowiu, bo chodzi o rzeczy, które gdzieś tam zobaczyłam i bez których, okazuje się, żyć nie mogę ;) ).
Nie mniej jednak na pocieszenie mojego ostatniego ogromnego smutku - a był ku niemu powód na prawdę poważny - dostałam overlock, na raty, ale jednak :) Tutaj polecam Pana z Maszyny do Szycia. Zna się człowiek na rzeczy - serwisuje moją starą singerkę, maminą przemysłówkę i teściowej walizkę również. Potrafi doradzić, pomóc i odpowiada nawet na najgłupsze pytania, a do overlocka miałam ich mnóstwo.

A oto ona. Dostana 19 września:


A pierwsza rzecz, która została dokończona to czapeczka-uszatka dla maluchów (0-3m). Z wykrojem jeszcze będę się bawić, bo mam zamiar dodać do niego parę bajerów. W różnych wersjach pewnie pojawi się w sprzedaży na Przecinkowie.


Dwie warstwy dresówki z meszkiem, więc na zapowiadaną ostrą zimę jak znalazł ;) Przeszyta dla kontrastu musztardową nitką. Przyjemna w dotyku, według zapewnień hurtowni 85 albo 95% bawełny - nie pamiętam dokładnie.

Będzie więcej, szczególnie rybek-kompresów, przyjechały materiały, więc będę się brała do dzieła.
Pierwsze zdjęcie - staw przy parku w Pawłowicach - dzisiejszy spacer.
pozdrawiam!

2 komentarze: