niedziela, 26 maja 2013

Kalina koralowa

Przyznam się szczerze. Jest wiele kwiatów, do których pałam miłością od zawsze i trochę takich, które polubiłam niedawno. Do tej drugiej grupy należą hortensje, które w zeszłym roku posadziłam na działce i kalina koralowa, którą odkryłam właściwie parę dni temu.
Teraz jej piękne kwiaty zdobią stół w dużym pokoju.


Do tej pory kalina kojarzyła mi się tylko i wyłącznie ze zwykłą kaliną, która kwitnie w baldachimie, a nie w kuli i na jesień daje piękne owoce, z których po przymrozkach robiłam syrop na kaszel - tutaj ukłony w stronę mamy Katarzyny, bo to od niej zaraziłam się robieniem tego syropu :)
Trochę kul kaliny umieściłam też w latarence - tej z imienin - wraz z santini, które przetrwało i goździkami w pięknym biskupim kolorze, które udało mi się kupić w biedronie. Sam bukiet prezentuje się tak:



Żeby nie było, że niedziela przepłynęła mi aż tak leniwie. Posunęłam sprawę zegara. Wydruk, który prezentowałam parę postów wcześniej nakleiłam na plexi - taką białą, dmuchaną - i wycięłam otwór na mechanizm a wszystkie powierzchnie tego wymagające, pomalowałam czarną, matową farbą do drewna i metalu. Na chwilę obecną cyferblat wygląda tak:





Jak wyschnie, to pociągnę jeszcze jedną warstwę i może jedną warstwę lakieru. Mat pod lakierem, powinien dać ciekawy satynowy odblask błyszczącemu lakierowi. Ale ta kwestia jeszcze nie jest do końca obgadana, więc jeszcze nie wiem.
Jak do tej pory zegar mi się podoba, zobaczymy co wyjdzie z tego na koniec ;)
pozdrawiam :)

piątek, 24 maja 2013

Prezentów produkowanie

Jestem najstarszą wnuczką. Teoretycznie to ja jako pierwsza powinnam dokonać zamążpójścia, ale nam jest dobrze tak jak jest :) Natomiast pozostałe kuzynki będące pod skrzydłami dość konserwatywnej babci dokonują tego aktu. Pierwsza była Magda i to już ładne parę lat temu. Teraz padło na Niuśkę - najmłodszą z nas. Szczęść im Boże!
Jako że nie lubię sztampowych prezentów postanowiłam młodą parę obdarować czymś wyjątkowym, a do tego praktycznym - tak tak, kobiety nienawidzą praktycznych prezentów ;)
Co to będzie? Jestem w trakcie dziergania bieżnika :) Mam czas do 29 czerwca, ufff ;)
Wzór zaczerpnięty, z którejś gazetki dotyczącej szydełkowania :



A tak wyglądają początki:


Gwoli wyjaśnienia - pod bieżnik uszyję obrus z lnu w kontrastowym kolorze :)
Mam nadzieję, że prezent spodoba się nowej właścicielce :)
pozdrawiam :)

czwartek, 23 maja 2013

Rodzinny ogródek działkowy - CANDY

Zacznijmy od R.O.D. Staliśmy się posiadaczami działeczki o powierzchni ~340m2. Działeczka niestety trochę zarośnięta, ale z tzw. potencjałem ;)
Z dużym i starym winogronem - jeśli zaowocuje tak jak pokazuje teraz, to słoiczków z przetworami i butelek domowego wina będzie naprawdę dużo, zdążymy obdarować znajomych, ale również myślę, że wtedy powstanie następne CANDY. Do tego czerwone porzeczki - galaretka z nich, mniam. Agrest, mięta i parę drzewek wiśni. Po prostu bosko. Niestety narazie wymaga dużo pracy, ale jest przyjemną odskocznią od zgiełku i hałasu.
Tak, jest duuuża działka w Sławie, ale tam nie pojadę po pracy :) Tam można jechać na dłuższy pobyt :)

A teraz sprawa rzeczonego Candy. Kiedyś proponowałam, dzisiaj wykonuję. W związku z tym, że na działce roboty są na razie ewidentnie męskie, ja sobie grzecznie siedzę i dziergam.

I. Co można dostać?
Kojarzycie pewnie kocyk falę? Oczywiście, chociażby z postu Bigmamy (o tutaj). U mnie też się kiedyś przewinął, zapomniałam zrobić zdjęcia gotowego nim wyjechał do Sławy, ale w wakacje nadrobię to małe faux pas. W tym Candy do wygrania kocyk w wybranych przez Was 4-ech kolorach o wymiarach ok 70x80cm. Z kolorków można wydziergać i kocyk dla małego chłopczyka jak i dla dziewczynki, a wybierać można stąd:


Małe wyjaśnienie: 5 to czarny, a 11 to ciemny granat.

II. Za co można dostać? Właściwie za standardzik ;)
1. Proszę zostawić komentarz pod tym postem. Osoby bez blogów dodają swój adres email.
2. Zostań obserwatorem mojego bloga.
3. Umieść na blogu bądź fb baner, linkujący ten post.

Candy trwa do 1 czerwca. Losowanie 2 czerwca o 20.00, parę minut później wyniki zostaną ogłoszone osobnym postem.


piątek, 17 maja 2013

Tośkowe imieninowanie w pracy




Do 2.30 piekłam ciasta, jeszcze dzisiaj kupiłam wino i wymyśliłam taki oto stroik z santini i konwalii umieszczony w pięknej LATARENCE :D
Zdjęcia ciast później, nieładnie tak dawać gościom napoczęte :)

czwartek, 16 maja 2013

Etykiety do ziołowego ogródka

Praca z Gimpem od dłuższego czasu przynosi mi pociechę, a i czasami pieniądze. Ostatnio pokazywałam Wam cyferblat, wczoraj powstała jego inna wersja, która będzię ta, jaka zawiśnie na ścianie.


Na ścianie zawiśnie sam jego rant, biały środek zostanie wycięty. Ściana w tym miejscu zostanie pomalowana na czarno i zawiśnie mechanizm zegarowy. Do tego zostanie domalowana cała reszta, razem z jednym odważnikiem - nie pamiętam jak go fachowo nazwać.
W szale produkowania vintage dzisiaj wyszły etykiety na słoiczki, bądź etykietki do zagonków z ziołami.
Standardowo - baza ściągnięta z sxc.hu, do tego darmowa czcionka i google, które pomogło ściągnąć te zawiasikowate maziaje.
Składowe:

A ukończone dzieło:


Mam nadzieję, że przypadnie Wam to do gustu. Jeśli ktoś ma ochotę na większą rozdzielczość, żeby ładnie wydrukować, proszę pisać w komentarzach.
Pozdrawiam :)

wtorek, 14 maja 2013

Mieszkania małe metamorfozy - zegar, a właściwie cyferblat

Zainspirowana postem O-rety (o tutaj) z namalowanym na ścianie zegarze, postanowiłam też coś podobnego zmajstrować. W końcu ściana, do której przytulony jest stół jest strasznie pusta. Mechanizm zegara mam z jakiegoś brzydala reklamowego, pozostawał fakt ładnego cyferblatu. Niestety, jeśli na allegro są ładne, to również drogie, a znowu na ebay pod "face of clock" jest tego niewiele. Cóż, od czego jest komputer i chęć szczera. Tak z obrazków zaczerpniętych z internetu (google + sxc.hu) powstał drukowany, który zostanie pociągnięty delikatnie lakierem (drukowałam na drukarce laserowej, a taki druk pod wpływem wody się nie rozmazuje) cyferblat na kształt vintage czy shabby chic.

składowe cyferblatu:






i dzieło końcowe:


po wydrukowaniu ma średnicę około 30cm, więc myślę, że całkiem solidnie jak na gołą ścianę :)


Mieszkania małe metamorfozy

Po długiej nieobecności.
Był i naprawdę długi - 8 dni - weekend na działce w Sławie. Bardzo udany mimo, że pogoda niezbyt dopisywała. Długi weekend zakończył się gąsiorem pełnym młodych sosnowych pędów zasypanych cukrem.  Za dwa tygodnie syrop zlewam, a dodaję miód, cytrynę i wódkę. Będzie i syrop na gardło i pyszna naleweczka.




Tak jest w lesie, a tego lasu naokoło działki mamy naprawdę dużo. 


A to zaraz za płotem :)

Było i przemeblowanie w mieszkaniu, a może przede wszystkim uporządkowanie balkonu - wywiezienie pożyczonego stołu z powrotem do właściciela - posadzenie kilku krzaczków pomidorów koktajlowych i oczywiście postawienie właściwego stołu w dużym pokoju. Myślałam, że pokój się raczej zrobi mały i niewygodny, ale powiem Wam, że wszystko się tak zgrabnie ułożyło, że to chyba miejsce było po prostu stworzone na stół. Stół i krzesła żaden cud techniki, ot JYSK. Ale obrus, obrus to insza inszość. Stary, szydełkowy po babci. W prawdzie uszyłam pokrowce na siedziska, ale stwierdzam, że kompletnie nie pasują i będę celować w len, ale to dopiero pod koniec miesiąca po wypłacie. Teraz jest jak jest :)



I Luśka, która nie dała mi w spokoju szyć tylko pchała tę swoją śmieszną mordkę wszędzie, gdzie się tylko dało :)
To tyle :) do następnego :)