środa, 25 grudnia 2013

"Dom mój ostatnio ledwo stał na nogach, stół nawet przechylał się, kiedy jadłem obiad..."

Święta, święta i po świętach. Wczoraj dwie Wigilie - u babci i u nas. W tym roku niestety kompletnie nie czułam tej magii. Mam nadzieję, że w przyszłym roku wigilia u nas to będzie wigilia w pięknym, starym domu na skraju lasu. Co lepsze, okazało się, że dom, który pojechaliśmy oglądać, znajduje się we wsi, z której pochodzi moja mama. Tam też na cmentarzu leży moja kochana prababcia. Odwiedziliśmy ją przy okazji i śmiałam się do niej: "Co prababciu? Tak to sobie wymyśliłaś?!". Dziwnym trafem w ciągu dwóch dni od tego, ponownie tam byliśmy. Pokazałam mamie dom. Wstąpiliśmy do rodziny. Zasiedzieliśmy się prawie 3 godziny. Na wspominkach czas strasznie leci. Kobieta była strasznie zadowolona - nazywam ją na razie kobietą, bo za chwilę wyjaśnię jak i kim się dla mnie stała - a na myśl o wspólnej wigilii, gdy już tutaj zamieszkamy, aż jej się oczy zaświeciły.
Na koniec, przy pożegnaniu i składaniu sobie życzeń, kobieta wyraziła chęć abym mówiła do niej babciu, a do mężczyzny dziadku. To było piękne. A wszystko przez to, że tankując po pierwszym oglądaniu domu na stacji zostawiliśmy adapter do gazu.
Wyjaśnienie czemu babcia i dziadek? Kobieta to kuzynka mojej babci - w linii żeńskiej, a mężczyzna to jej mąż. I tak też zyskałam kochaną babcię i dziadka :)

A w domu? W domu domek z piernika ukradziony ze Świata Ciasta. Do tego drewniane dekoracje od Iz&Red.








Wesołych Świąt!

0 komentarze:

Prześlij komentarz