poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Święta... niekoniecznie przy stole

Tak się jakoś w tym roku złożyło, że świeta przeleciały nam przez palce i nawet nie wiem kiedy. Było śniadanie wielkanocne u babci, gdzie spotkaliśmy się całą rodziną i kawuśka u mamy. W domu właściwie oprócz jajeczka od Pracowni Kasi i uszatych czapeczek na jajka świąt nie uświadczyliśmy.
Za to dużo spacerowaliśmy. Do parku przy pałacyku na Pawłowicach. Tam, browarek na ławeczce, słuchanie ptasiorów i wciąganie wszechogarniającego zapachu czeremchy, która w tamtych okolicach naprawdę licznie zakwitła.

W parku dokonałam też sesji zdjęciowej nowego szaliczka - mocno ażurowy raczej na koniec lata/ciepłą jesień tudzież wczesną wiosnę. Wzór ananasowy.




Były też wianki z mleczy ;)



Psy oczywiście w taką pogodę oprócz przygód szukały wody. A jak wiadomo pies jak dziecko: brudny pies to szczęśliwy pies


Jutro mam jeszcze wolne - wybieramy się do Oławy.
Tak więc, do zobaczenia!

0 komentarze:

Prześlij komentarz